Przejdź do treści

Fotograf ślubny na emigracji

fotografia ślubna

Życie w Polsce miało swoje plusy i minusy. Do plusów należało chociażby to, że jako Polak czułem się tu najlepiej. Minus był taki, że z polskiej pensji nie mogłem pozwolić sobie na mieszkanie. Nie lubię kredytów, ale nawet gdybym miał jakiś wziąć, to prawdopodobnie szła by mi na niego większość wypłaty.

Zacząłem wykonywać fotografię ślubną za granicą

fotografia ślubnaNie chciałem już dłużej mieszkać z rodzicami – razem z moją narzeczoną szukaliśmy w Nowym Sączu lepszych prac i tanich mieszkań, ale nie mogliśmy niczego znaleźć. Postanowiłem wyjechać do Anglii i odłożyć tyle pieniędzy ile tylko zdołam. W kraju miałem doświadczenie zawodowe całkiem niezłe – najdłużej pracowałem w zakładzie którego szefem był fotograf ślubny. Ja zajmowałem się umawianiem spotkań, retuszowałem już zrobioną fotografię ślubną, i całe mnóstwo innych rzeczy. W Londynie od razu udało mi się dostać taką samą pracę. Szef poznał, że fotografia ślubna w Nowym Sączu nie ma przede mną tajemnic. Powiedział, że jak będzie widział, że mi dobrze idzie retusz i prostsze zajęcia, jest gotowy podjąć ryzyko i wysłać mnie samego, bym to ja robił zdjęcia. Tego się nie spodziewałem – wyjeżdżając do Anglii nie tylko zwiększyłem swoje zarobki kilkukrotnie, ale i w dodatku ja sam miałem wykonywać fotografię ślubną. To było zbyt piękne. W całej Małopolsce miałbym problem by znaleźć miejsce w którym dostałbym taką ofertę, więc gdy po raz pierwszy poszedłem jako fotograf ślubny, serce waliło mi z ekscytacji. To była noc, którą zapamiętam na całe życie. Pracodawca był zachwycony – od razu dał mi podwyżkę i powiedział, że odtąd będziemy chodzić na śluby robić zdjęcia na zmianę. W moment odłożyłem pieniądze na mieszkanie – do kraju wróciłem po trzech latach.

Od razu założyłem w Nowym Sączu mój własny zakład fotograficzny. Szybko stałem się rozpoznawalny i już po paru miesiącach moja mała firma zaczęła przynosić wymierne zyski.