Młodzi mężczyźni lubią przygody, to prawda znana od dawna. Zjazdy na rowerach po górskich trasach dają właśnie ten dreszczyk emocji, którego im potrzeba. Trasy rowerowe towarzyszą teraz narciarskim i tam, gdzie w zimie zjeżdżamy po śniegu – w lecie, wiosną i jesienią możemy staczać się na rowerowych kołach po trawie, kamieniach i błocie. Cóż może sprawić większą frajdę?
Ekstremalne wyprawy dla miłośników adrenaliny
Trasy downhillowe dla rowerów w górach stają coraz bardziej popularne. Niemal każde wzniesienie w Beskidach, Sudetach, czy nawet w Tatrach dysponuje już ofertą dla miłośników tego sportu. Skrzyczne w Szczyrku, Szyndzielnia w Bielsku-Białej, Rafaczówka w Zakopanem, Rusznica w Ustroniu i wiele, wiele innych wzniesień posiada profesjonalnie przygotowane trasy, zabezpieczone w najtrudniejszych miejscach materacami, by ograniczyć występowanie kontuzji, wytyczone według innych zasad niż zjazdowe trasy narciarskie. Miejsce startu jest zwykle to samo dla narciarzy, jak i dla downhillowców, ponieważ wykorzystuje się istniejącą infrastrukturę a mianowicie wyciągi narciarskie – krzesełkowe, baloniki, czy koleje linowo-terenowe jak na Gubałówce, czy na Górze Żar. W bardziej ekstremalnych sytuacjach taka wyprawa rowerowa wymagać może samodzielnego podjechania pod górę, jednak co to takiego dla prawdziwych miłośników sportu.
A potem kask na głowę, nogi na pedały, ręce na kierownicę i jazda! Dobre trasy rowerowe pełne są przeszkód, zakrętów, wybojów. Tu trzeba podjechać kawałek pod górę, tam się rozpędzić. Zazwyczaj nie ma dużych stromizn, gdyż są one zbyt niebezpieczne, zwłaszcza dla młodych, niedoświadczonych dowhillowców, którzy upojeni pędem mogliby zakończyć zjazd w gipsie, ale i tak wysiłek którego wymaga taka trasa daje na końcu radość i dumę z pokonania własnych słabości.