Przejdź do treści

Wycieczka po cukierni

Pamiętam, kiedy byłem jeszcze w szkole średniej, nauczycielka zorganizowała wycieczkę do największej cukierni w okolicy. Był to zakład produkujący masowo wyśmienite torty, pączki i inne wypieki, trafiające do miejscowych sklepów. Jedna rzecz zafascynowała mnie, dzisiejszego cukiernika, najbardziej.

Wizyta w fabryce słodyczy

piece cukierniczeKiedy weszliśmy do fabryki, oczom moim ukazały się wspaniałe piece cukiernicze. Ogromne maszyny, wokół których panowała wysoka temperatura, wypiekające dużo ciasta naraz. Jako młody chłopak patrzyłam na to jak zauroczony, co zresztą możecie sobie wyobrazić. Tyle słodyczy w jednym miejscu! Zapytałem pracownika, który oprowadzał naszą wycieczkę, ile można wypiec różnych ciast podczas jednego pieczenia. Już nie pamiętam, ile mieściło się do jednego pieca, ale była to nieprawdopodobna ilość. Wydarzenie to zapadło mi w pamięć na tyle, że potem zacząłem interesować się wypiekaniem ciast i pomagać mamie przy każdej możliwej okazji w kuchni, właśnie przy robieniu ciasta. Doskonaliłem swoje umiejętności i przez lata zacząłem piec najlepsze torty, precle i pierniki w okolicy. Po szkole poszedłem dodatkowo na kurs cukierniczy, gdzie nauczyłem się nieznanych wcześniej technicznych sekretów wypiekania ciasta. Teraz, z perspektywy czasu, bardzo się cieszę, że poszedłem na tę wycieczkę i zobaczyłem piece cukiernicze. Gdyby nie ona, możliwe, że nie stałbym w tym miejscu, w którym teraz stoję.

Obecnie jestem cukiernikiem posiadającym kilka własnych, małych zakładów połączonych siecią handlową. Staramy się zawsze wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów. Próbujemy testować coraz to nowsze rodzaje kuchni, by nasze ciasta zawsze były nowością i zaskakiwały jedzącego. Mój przykład jest jednostkowy, jednak niech ta historia będzie lekcją, by robić to, co zaczęło się lubić jak najwcześniej.